Trzeci dzień zaczął się kosmicznie i nie jest to bynajmniej przenośnia…
Naszym gościem był bohater filmu Pierwszy Polak na Marsie – Kazimierz Błaszczak, który przyjechał na Festiwal z montażystką Katarzyną Boniecką, by opowiedzieć o swojej niezwykłej misji. Okazuje się, że największym problemem polskiego kosmonauty in spe było… przekonanie do pomysłu żony.
– Spotkałam się z Heleną. Początkowo film miał być jej portretem. Dostrzegłam jednak potencjał tej historii – mówiła po filmie Prawo Heleny Petra Nesvacilova dodając, że „istnieje granica miedzy dobrem a złem oraz ludzie ja przekraczający”. Na kolejnym seansie sala wypełniła się po brzegi. Nic dziwnego, zmarły dwa lata temu Zdzisław Jaskuła to postać dla łodzian wyjątkowa. – Kraków miał swojego Piotra Skrzyneckiego, a Łódź Jaskułę – mówili widzowie na spotkaniu z Aleksandrą Rek, reżyserką dokumentu Zdzinku, kim ty chcesz w życiu zostać.
Kolejny zestaw konkursowy otworzył obraz Mój wróg, moja miłość, czyli zwykła-niezwykła opowieść o młodości w okupowanej Polsce i miłości do wrogów. Czy można to zrozumieć i oceniać? Wydaje się, że nie, bo, jak mówił po filmie reżyser, Krzysztof Lang, „każda epoka wytwarza inny typ związków międzyludzkich”. Drugi pokaz – Postać fikcyjna Barnaby Bonatiego to z kolei introspekcja, akt „zwrócenia kamery przeciwko sobie”. – Pomysł na ten esej dokumentalny pojawił się na zajęciach z profesorem Królikiewiczem, który pytał nas o sens robienia filmu. Wydaje się, że film powinien mieć przedłużenie w życiu – mówił na spotkaniu Bonati.
Dużo emocji wywołały kolejne dwa filmy konkursowe. – Czy mógłbym wysłać Pani film do Ministra Szyszki? – zapytał jeden z widzów Beatę Hyży-Czołpińską po projekcji filmu Środek puszczy najbliżej absolutu, który jest magiczną opowieścią o uzdrawiającej mocy Puszczy Białowieskiej. Drugi obraz – reportaż o przemocy widzianej oczami sprawcy, czyli Niebieska linia też nie był pozbawiony politycznych wątków. Reżyserka – Joanna Kondrat, opowiadała m.in. o ograniczeniu finansowania Niebieskiej Linii.
Równolegle na sali balowej odbywały się projekcje z taśmy filmów pozakonkursowych: Portrety emocji Sławomira Grünberga oraz Normalny autystyczny film Miroslava Janka oraz Zjazd absolwentów Michała Bukojemskiego. Następnie w pałacowych wnętrzach odbyła się projekcja filmów z taśmy 35 mm i dyskusja o (nie)tradycyjnych metodach dystrybucji i promocji polskich filmów dokumentalnych.
O 18:30 pod salą kinową pojawiła się grupa… żołnierzy. Na projekcję filmu ER Coming Boni Barzyckiej-Bogdanik stawili się przyszli żołnierze, przedstawiciele Wojskowej Akademii Medycznej i bohaterowie filmu – Waldemar Machała i Robert Bogdanik – lekarze szpitala polowego w Ghazni. – Zawsze awangardę w służbie medycznej stanowi technika wojskowa – mówił Waldemar Machała zaznaczając, że przenoszenie tych doświadczeń na grunt cywilny to największy sukces. – Tam ludzkie życie nie jest wiele warte… – konkludował.
– Nie wiedzieliśmy, jak to się skończy – mówiła Julia Groszek na spotkaniu po projekcji Arabskiego sekretu. Publiczność śmiała się u wzruszała czekając na finał historii Kamila, który poszukiwał swojego ojca. – Dokument to niesamowita podróż – stwierdziła ostatecznie reżyserka.
Dzień zakończyliśmy filmem niezwykle mocnym i trudnym – Shingal, gdzie jesteś? Angelosa Rallisa, który podczas spotkania opowiadał o trudnościach, także językowych, z jakimi spotkał się w czasie, ale także po realizacji dokumentu.